sobota, 5 sierpnia 2023

Z każdej chwili zdasz rachunek Bogu

Leżała pokornie, płodząc dzieci
Bóg nie dopuścił jej bliżej siebie
Rodzina to większe poświęcenie

Płakała, gdy zabijała w dzieciństwie kury i siebie
Wyręczając przerażoną siostrę
Opuszczały głowy bez słowa skargi

Z jednego była dumna, którego stworzyła
Tadzia - taki mądry, a chciał do mechanika
Ocaliła go przed jego losem, wynosząc przed ołtarze

Szkoda, że nie był z niej



Karmiła mnie resztkami
Nie mogły się zmarnować 
Skisły ser to tylko ser, pleśń to tylko grzyb

Tłukła mnie po głowie pustymi frazesami i swą historią
Wypełniona widokiem mózgu przodka
Rozbryzgującego się na ścianie

Tresowała mnie w swojej wierze
Czysta, niewinna, Jezusek 
Z którego się śmiali

Tuczyła mnie zasadami pokory, uległości i doskonałości
Modlitwami swoimi i moimi
A ja nie rosłam

Raz tylko nieudolnie garbowała moją skórę pięściami
Stworzona przez świat poczuła swą słabość
Cokolwiek robiła, robiła najdoskonalej

Trafiło jej się krnąbrne zwierzę
Ale każdego kurczaka można zmielić
Lub inaczej spreparować

Szkoda, że nie miała się z czego spowiadać



Sama zamknęłam na klucz i usiadłam posłusznie
Nie wiedziałam, że to już czas na wypychanie
Przyniosłam narzędzia

Zapomniała mnie przedtem dobić lub ogłuszyć
Karma psia z łyżki zanurzonej w puszce, JEDZ
Przerażony baranku boży


        WARIATKA. 


Słowo cicho ścięło powietrze
Mąż trafił celnie
Jak to, Tatuś...

Otworzyła bez słowa, wybiegłam 
Szarpana milczeniem i wymiotami
Osobno płakały nasze dusze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

przepraszam

Przeciwwago dla mojego paraliżu Kontraście dla mojej niemocy Opozycjo dla mojego milczenia Buncie dla mojego niezdecydowania Potrzebowałam C...